piątek, 29 kwietnia 2011

Szemrzący potok

Dolina Kościeliska tuż po wschodzie słońca niezawodny parkingowy prosi o opłacenie parkingu. Plecak na plecy i statyw w rękę ruszam. Cel wyprawy pluszcz. Mijam parkowe kasy które o tej porze są jeszcze zamknięte. Pierwsze spotkanie z potokiem i na kamieniu jakiś cień który szybko odlatuję. Pierwszy pluszcz to dobry znak jest jeszcze dość ciemno więc nie robię zdjęć. Postanawiam iść wzdłuż potoku mając nadzieję że spotkam wkrótce kolejne ptaki. Pięćset metrów i nic, rozwidnia się na tyle że wyjmuję sprzęt i mocuję na statywie. Jakaś natrętna pliszka górska śpiewa nad moją głową, robię jej kilka zdjęć. Kolejne pięćset metrów i nic. Czyżby dolina kościeliska w tym roku nie okazała się zbyt gościnna dla mnie i dla pluszczy. Staram się wytężać słuch próbując usłyszeć pluszcze, ale potok swoim szumem zagłusza wszystko. Kolejne sto metrów. Są dwa pluszcze siedzą charakterystycznie na kamieniach. Delikatnie zbliżam się do nich. Dwadzieścia metrów robię pierwsze zdjęcia, piętnaście metrów kolejne parę ujęć, dziesięć metrów już blisko zdejmuję konwerter. Ku mojemu zaskoczeniu pluszcze wcale się nie boją siedzą sobie w najlepsze a moja obecność wcale im nie przeszkadza. Rozkładam statyw i siadam sobie wygodnie pod drzewem na samym brzegu strumienia. Zaczynam foto sesję z pluszczami samiec zupełnie nic nie robi sobie z mojej obecności samica nieco mniej ufna ale i ona po chwili nie zauważa już mnie. Okazuje się że pluszcze mają naprzeciwko mnie w stromej skalnej skarpie gniazdo. Bo samica co chwilę przynosi coś w to miejsce i wlatuje do doskonale zamaskowanego otworu. Liście, trawy to dla niej doskonały budulec. Wykonuje to dość systematycznie ten sam kamień kilka obrotów głową jest bezpiecznie wlatuje do gniazda i po chwili jest już z powrotem bez materiału. Samiec nie pomaga jej a czasami wręcz wydaje się że jej przeszkadza. Sesja trwa zbieram materiał, jedyny mankament że ptaki są w dość ciemnym miejscu ale zmieniam nieco swoje położenie i jest już lepiej. Samiec dumnie prezentujący się na najwyższym kamieniu w tym rejonie potoku. Pluszcz ożywia się tylko na chwilę na dobre kiedy dostrzega rywala, krótka pogoń i po chwili jest już z powrotem na swoim miejscu. Kolejne ujęcia, czas szybko mija obserwując przyrodę, patrzę na zegarek trzeba powoli wracać, jeszcze jeden dolot samicy, udaje się zrobić parę razem w kadrze i pakuję sprzęt. Na polanie jeszcze na chwilę zatrzymują mnie krokusy, które jak zwykle na wiosnę tworzą kolorowy wiosenny dywan. Taka chwilowa odskocznia od ptasich tematów na zakończenie udanego dnia.


1 komentarz: