piątek, 29 kwietnia 2011

Duch puszczy

Druga w nocy telefon budzi mnie ze snu pora wstawać. Zaraz spotkanie z kolegą Markiem i podróż do Białowieży. Cel wyprawy sóweczka, najmniejsza sowa Europy z zniewalającym wręcz spojrzeniem. Po 5 godzinach jazdy jesteśmy na miejscu sprzęt na plecy i ruszamy w puszczę z nadzieją na szybkie spotkanie sowy. Pogwizdywanie na nią daje rewelacyjne efekty już po chwili odzywa się swoich charakterystycznych piii piii piii jest gdzieś blisko ale to maleństwo wielkości wróbla jest ciężkie do wypatrzenia. „Jest” siedzi w koronie drzew jaka ona mała. Spodziewałem się tego ale widok tego małego kilera przez lornetkę powoduje uśmiech na twarzy. Rozmawiamy sobie dłuższą chwilę ale sóweczka nie chce zlecieć niżej. Nagle tuż nad głową z trzepotem skrzydeł siada coś większego pierwsza myśl grzywacz? Nie to jarząbek duch puszczy. Totalne zaskoczenie zaczynamy rozmową z dwoma gatunkami na raz. To już istna puszczańska konferencja my na dole leżąc pod drzewem a ptaki dwa piętra wyżej. Ten stan sytuacji trwa dłuższą chwilę. Nagle jarząbek znika lądując w zaroślach jakieś 80 metrów od nas. Nie przerywamy rozmowy i widzimy jak jarząbek porusza się na ziemi. Szybko biegnie w naszym kierunku. Zatrzymuje się tylko na chwilę i znowu podbiega. Ciągle za daleko na zdjęcie, ale zbliża się jeszcze 10 metrów i będzie idealnie. Oby się udało. Znika nie ma go gdzieś zgubił się między drzewami. Już było tak blisko i coś się stało. Odwracam się lekko w lewo i widzę go już blisko pstrykam jest ślicznie ubarwiony. Przechadza się przed obiektywem nic sobie nie robiąc z naszej obecności. Wchodzi na pobliskie konary zwalonego drzewa. I zaczyna tokować niesamowity widok. Napina się, obniża sylwetkę, nabiera powietrze, nadyma się i popiskuje. Coś wspaniałego, znowu się prostuję głowa w lewo, głowa w prawo pozuje jak zawodowy model. Schodzi z konara przebiega przez drogę. Znowu do lasu a ja śledzę go obiektywem i robię zdjęcia. Po tym spacerze wskakuje na drzewo i zaczyna znowu rozmawiać. Ten rytuał z lądowaniem powtarza się jeszcze raz, i tak jak nagle rozpoczął nasze spotkanie tak nagle kończy je jarząbek odlatując zawiedziony tym że chyba nie znalazł swojego konkurenta, który z nim rozmawiał dłuższą chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz