czwartek, 16 lutego 2012

-14 stopni czyli zasiadka u przyjaciela

Szukając odskoczni od bielików postanowiłem za zgodą mojego przyjaciela skorzystać z jego czatowni. Celem fotograficznym był myszołów oraz bażanty, które chętnie pojawiają się na specjalnie przygotowanym nęcisku. Skrzypienie zmarzniętego śniegu po drodze do czatowni, to jeden z moich ulubionych dźwięków jaki można wytworzyć stopami :). Z reguły towarzyszy mu duży mróz tak było i tym razem. Nieco mniejsza kameralna czatownia sprawia że wracają wspomnienia z lat kiedy za czatownie służyły 5 ze sobą zbitych palet euro. Przytulnie i cicho zaczyna się dzień dźwiękiem kruków wariujących na polanie.
Pierwszy myszołów i za chwilę drugi pojawiają się na pobliskim krzaku za nimi banda srok. Zaczynają ucztować pojedynczo jeden myszołów kończy jeść a drugi zaczyna.
Im dłużej trwa moja zasiadka tym robi się coraz cieplej i tym więcej pojawia się myszołowów. Około godziny 13tej ich liczebność wzrasta do 9ciu i wtedy zaczyna się prawdziwy bój o pokarm.
W tym samym momencie z pobliskich trzcinowisk wychodzą bażanty liczba ich zaskakuje mnie udaje mi się doliczyć aż 7 pięknie wybarwionych kogutów. Zaczynają zajadać przygotowane dla nich ziarna czasami prowokując się do jakiś mini potyczek.
Tak mija godzina za godziną jest już dobrze po południu kiedy wszystko znika. Obserwuje niebo i jak to często bywa podczas moich fotograficznych wypraw widzę ptaka który w jakiś sposób od lat mnie „prześladuje”. Stary bielik bo o nim mowa już po chwili siedzi na ziemi mając wokół siebie bandę kruków, która za wszelką cenę chce go wypłoszyć z tego miejsca. Co im się z resztą udaję po tym jak bielik robi niesamowity nalot praktycznie wlatując mi prawie do czatowni.
Nie mija 15 minut a myszołowy wracają to znak że bielik tego dnia już raczej odpuścił bo dzień chyli się ku końcowi. Powoli zaczynam myśleć o pakowaniu sprzętu kiedy w pobliskich trawach zauważam parę uszy. Kolor ich sprawia że nie mogę się mylić lis. Po chwili lis wychodzi z traw i skrada się w kierunku stołówki.
Wykonuję mu kilka zdjęć a on szybko porywa jakiś kawałek mięsiwa i ucieka w trawy. Teraz już spokojnie mogę wrócić do samochodu i odjechać. Jeszcze po drodze czeka mnie kilkaset miłych dźwięków chrupiącego pod butami śniegu.

1 komentarz:

  1. Kurcze...Fenomenalne zdjęcia!!
    Gdzie można spotkać takie nagromadzenie myszołowów?

    OdpowiedzUsuń