wtorek, 4 października 2011

Pocztówki z rykowiska

Jest coś magicznego w miesiącu wrześniu i w czasie rykowiska. Coś co powoduje że każdy obserwator przyrody stara się być jak najbliżej wtedy natury. Najlepiej w samym centrum rykowiska.
Ubiegłe lata i zdobyte doświadczenia pomogły mi w przygotowaniu pewnego schematu działań. Postanowiłem poświęcić się i naprawdę spędzić dużo czasu w tym roku próbując sfotografować rykowisko. Starałem się zrobić rykowisko w różnych miejscach o różnych porach dnia. Cała trudność polega na tym że często byki wraz z łaniami opuszczały miejsca moich zasiadek tuż przed wschodem słońca lub też pojawiały się w wybranych miejscach tuż po zachodzie słońca. Schemat działań każdego dnia wyglądał podobnie. Pobudka sporo przed wschodem słońca. Jazda samochodem. Przygotowanie sprzętu plus dodatkowo zamaskowanie specjalnym ubraniem i ruszam w teren. Najbardziej lubię ten moment kiedy budzi się dzień a wkoło słychać porykiwanie, stękania i widać ruch jelenich cieni wkoło mnie.
Staram się iść tak cicho jak tylko potrafię, drażni mnie każdy najmniejszy szelest obuwia o trawy. Jest ciemno ale często w takich momentach mgła snująca się po łąkach pomaga mi w wypatrzeniu ryczącego byka. Sam byk bez łań jest łatwym celem, gorzej gdy towarzyszą mu łanie. Wtedy wyposażony jest w niezwykle czuły i płochliwy zastęp oczu, który czeka tylko na Twój najmniejszy błąd i znika gdzieś we mgle. Często idę na byka na tak zwany słuch słyszę go i staram się dotrzeć jak najbliżej niego zanim się rozwidni. Udaje się to czasami ale często byk odchodzi zanim się jeszcze zrobi na tyle widno że można zrobić zdjęcia. W tym roku udało mi się trochę porozmawiać z jednym z byków. Pewnie z perspektywy ludzkiej moje odgłosy paszczą były dość nie udolne ale on zareagował i to ku mojemu zdziwieniu bardzo dobrze. Zasłonięty trawami ryczał tak głośno się tylko dało, jego bliskość w tej chwili powoduje ciarki na plecach szczególnie że jego wieniec był okazały.
Pierwsze promienie światła a ja już stoję pod ulubionym krzakiem wyczekując na schodzące byki z łąki w miejsce swojego dziennego spoczynku. Na początku widać tylko zarys poroży potem korpus i czasami byk przechodzi obok mnie tak blisko że nie mieści się w kadrze.
Moim sprzymierzeńcem jest wiatr, który wieje w ten sposób że idące byki w moim kierunku mnie nie czują. Schodzę z terenu po południu znowu spróbuję ale w innym miejscu ale w inny sposób. Bardziej stacjonarnie siedząc pod siatką czekając na to czy coś wyjdzie do mnie z trzcin. Rykowisko powoli cichnie ale może jeszcze tym roku uda się z bliska usłyszeć ten magiczny wrześniowy ryk i poczuć zapach piżma.

2 komentarze:

  1. Zdrawjam Marcin,

    super foto!!!

    Honza
    www.veberphotogallery.com

    OdpowiedzUsuń
  2. to musiało być niesamowite przeżycie. uwielbiam słuchać rykowiska, ale nigdy nie było mi dane poznawać go z takiego bliska :) a same spotkania z bykami? aż ciarki przechodzą gdy czytam o tym u Pana, Panie Marcinie, a co dopiero być tam.. między nimi...
    zazdroszczę i gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń